Na wyspach rybę jada się 'tradycyjnie' z ohydnej panierce, z frytkami i gotowanym groszkiem. Frytek sobie nie odmawiam i uwielbiam te grube chunky chips, lecz współlokator wolał wybrac 'zdrowsze' fryteczki. Frytki ze słodkich ziemniaków też są super ! Groszek wymieszalam z jogurtem kokoswym; uzyskałam fajną konsystencje i ciekawy smak. Kotleciki natomiast powstaly z tofu, płatów nori i przyprawy do ryb. Banał.
1 opakowanie tofu | 1 płat nori | dwie łyżki suszonych alg morskich - opcjonalnie | 1 łyżka przyprawy do ryb | 1 łyżka siemienia lnianego | 2 łyżki maki ryzowej | 2 łyżki bułki tartej | kubek groszku mrozonego
Klocek tofu odsączyć z nadmiaru wody. Zmiażdżyć w dłoniach.
Siemie lniane zalać 4 łyzkami wrzątku i odstawić na 5 minut.
Połączyć wszystkie składniki. Doprawić solą i pieprzem. Dodać więcej mąki/bułki tartej w razie potrzeby.
Obtoczyć w bułce tartej i smażyć na oleju.
Groszek zalać wrzątkiem i gotowac przez kilka minut. Odcedzić, dodać 2-3 łyżki jogurtu kokosowego. Doprawić solą i pieprzem. Gotować minutkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz